Nowy kolor, nowa ja

Od kilku dni nowy kolor na głowie, a dopiero teraz udało mi się przysiąść i napisać. Zrobiłam to, co od dawna było już w planach. Jestem blondynką – po raz kolejny :-) Szczerze powiem, że chyba zawsze w środku nią byłam, choć czasem z tym walczyłam. W końcu wyglądam jak matka mojego syna, bo różni nas w tej chwili tylko kolor oczu. Powstrzymałam się od kupienia farby i sama nałożenia jej na włosy. Całe szczęście. Jak przystało na kogoś kochającego swoje włosy – poszłam do fryzjera. Jestem zachwycona, z resztą nie tylko ja. Rozjaśnienia dokonana z najwyższą starannością. A potem delikatnie przyciemniono i uszlachetniono kolor. Dzięki temu kolor jest równiutki, wątpliwe by wyszedł taki w domowym zaciszu. Jak zawsze wybrałam farbę z amoniakiem, ale z możliwie niskim jego poziomem. Teraz pozostaje tylko regularnie chodzić na wizyty. Nie będzie to trudno bo salon przeniósł się w moją okolicę :-) W tej chwili o włosy będę dbać jeszcze bardziej. Maski muszą na stałe zagościć w mojej łazience…Zapomniałam dodać, że skróciłam moją czuprynę o 5 cm :D (jak było wcześniej można zobaczyć w poście: Aktualizacja włosowa (1)). A teraz przedstawiam naoczne efekty :-)

Zdjęcie wykonane jak zwykle z lampą błyskową, świeżo po umyciu (oraz wysuszeniu) włosów - pierwszym od wizyty u fryzjera.

Załączam jeszcze fotkę, zrobioną zaraz po powrocie od fryzjera (mój tel. kom. zmienił niestety trochę kolory).