Minął ponad miesiąc od mojego wpisu „Po męsku”. Zobligowałam
się w nim do delikatnego traktowania włosów i stosowania wybranych środków
pielęgnacyjnych. Dzisiaj chciałabym zrobić podsumowanie minionego miesiąca i opisać,
w jakim stopniu udało mi się spełnić zadanie oraz podzielić się
spostrzeżeniami.
Przede wszystkim stosowałam wiernie (zamiennie) zestawy
kosmetyków: Szampon Dermena (hamujący wypadanie włosów) + odżywka hydro care
Nivea / Szampon Babydream Rossmann + odżywka Garnier Ultra Doux (z
olejkiem awokado i masłem karite). Sądzę, że oba zestawy miej więcej z równą
częstotliwością. Oprócz nich właściwie nie sięgałam (jeszcze) po inne kosmetyki.
Pamiętajcie, że szampon Rossmanna zawiera rumianek, który niektórych uczula. Do
tego chyba, ani razu nie rozczesywałam mokrych włosów, co uważam za swój duży sukces :-) Przez ten czas oparłam się również pokusie farbowania włosów, zabieg ten jednak
póki, co jest tylko odłożony w czasie. Docelowy kolor niech zostanie tajemnicą ;-) Niestety często sięgałam po suszarkę. Wraz z pogarszającymi się warunkami
pogodowymi, coraz częściej. Poza tym z reguły myłam włosy wieczorem, a że za
gorsze uważałam kładzenie się spać z mokrymi włosami, pomagałam im w
wysychaniu. Dodam w tym miejscu, że kiedy pozwalałam włosom schnąć samoistnie,
trwało to nawet do ok. 3 godzin. Nie stosowałam żadnych innych narzędzi „działających
ciepłem”. Nadal do mycia przystępowałam średnio, co dwa dni. Musze przyznać, że
jestem w tym zdeterminowana. Ani razu nie użyłam wsuwki, spinki czy opaski oraz
ograniczałam wiązanie włosów cienką, mocną gumką, (ale nie recepturką).
Przyznam, że nie jestem fanką, żadnej rzeczy z powyższych.
A teraz kilka słów o efektach. Prawdę mówiąc, nie widzę dużej różnicy w jakości moich włosów. Może są trochę bardziej miękkie i błyszczące, ale głowy
nie dam ;-) Z resztą na załączonych zdjęciach ocenicie to same najlepiej. Chyba
nie powinnam po ok. miesiącu spodziewać się nadzwyczajnych rezultatów. Nie
zauważyłam też spektakularnych zmian w długości, a objętość kucyka została bez
zmian (6cm). Poza tym minione letnie miesiące nie wpłynęły drastycznie na
kondycję moich włosów. Siedzenie w cieniu czy noszenie kapelusza wyszło im
tylko na dobre :-)
16 lipca 2014r.
25 sierpnia 2014r.
Oba zdjęcia wykonane z lampą błyskową, włosy świeżo po myciu (na nowszym zdjęciu postarałam się je lepiej rozczesać ;-))
Na koniec powiem, że niedługo wybieram się do fryzjera, bo już nie
pamiętam, kiedy podcinałam końcówki (to straszne). W historii moich włosów
zdarzało się im wyglądać dużo gorzej. Tak jak wspominałam we wpisie „Po męsku”
czeka mnie zakup oleju kokosowego i wcierki. Mam nadzieję, niedługo go sfinalizować.
W mojej ocenie mam raczej niskoporowate włosy, stąd padł wybór na pierwszy z
tych produktów. Szampon Dermeny pomału się kończy, postaram się znaleźć dla
niego godnego następcę. Trzymajcie kciuki :-)
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz