Zainspirowana wrześniową (już) okładką Vogue
Australia, którą zdobi zdjęcie wspaniałego holenderskiego duetu: Inez van Lamsweerde i Vinoodh Matadin, chcę popisać o czuprynie pewnej duńskiej
modelki. Mowa o
dziewczynie noszącej imię nordyckiej bogini miłości Freji B. Erichsen. Gwieździe wybiegów (i nie tylko)
urodzonej w 1987 roku. Fanom mody z
pewnością nie trzeba jej przedstawiać.
Uwielbiam ją za: oczy, dołeczki w
policzkach, swój styl, tatuaże, fotogeniczność i oczywiście za włosy. Jej osoba
jest mi szczególnie bliska z uwagi na to, że w kreowaniu swojego wizerunku kieruje
się rockową estetyką. Jednocześnie przy swoim buntowniczym charakterze, jest
delikatna i dziewczęca. Uważam, że jej włosy doskonale oddają tą złożoną
naturę. Od dłuższego czasu stawia na grzywkę i fale (różnej długości,
ostatnio za ramiona). Wszystko to utrzymane w artystycznym nieładzie. Do tego
grzywka sprytnie maskuje jej wysokie czoło i skraca podłużną twarz. Szczupła
buzia natomiast nabiera łagodności i pełności w obecności bujnych fal. Podobno Freja sama obcina sobie włosy. Po tym czułym opisie dzisiejszej bohaterki, nie pozostaje mi nic innego jak pokazać ją na zdjęciach.
źródło zdjęcia: http://www.fashiongonerogue.com/freja-beha-erichsen-vogue-australia-september-2014-cover/
źródło zdjęć: http://hairbythomasdunkin.com/blog/12/4/2012/bob-dylan-freja-beha-erichsen
W jej fryzurze widać silne inspiracje gwiazdami rocka. Mam
jednak tutaj na myśli przede wszystkim M. Jaggera.
Lubicie Freję? Co sądzicie o jej fryzurze? Obcięłyście sobie
kiedyś same włosy? Też szukacie inspiracji włosowych w popkulturze? A może
podziwiacie włosy innych modelek?
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz